Tak więc 2017 lat temu (chociaż według ostatnich badań było to ok. 2021-2023 lata temu) narodził się w podjerozolimskim Betlejem Jezus z Nazaretu. Oczywiście nie ma pewności co do dokładnej daty (z prawie 100% prawdopodobieństwem nie był to 25 grudnia). Najczęściej powtarzane miesiące to czerwiec i wrzesień. Ten człowiek, który istniał na pewno (nie ma wątpliwości w historyczny fakt jego życia), to swoją działalnością, a także działalnością jego uczniów spowodował utworzenie największej religii świata, którą wyznają ponad 2 miliardy ludzi na całym świecie, w różnych formach co prawda, ale jednak.
Świat, przed obchodzeniem jego urodzin ogarnia na prawie dwa miesiące wielki szał. Choć napędzają go marketingowcy, to mimo wszystko ludzie się w to wkręcają, słuchają świątecznych piosenek już na początku listopada, ubierają domy odpowiednio wcześnie, kupują dużo wcześniej prezenty. Przez narodziny tego jednego człowieka ludzie potrafią odezwać się do kogoś, z kim nie rozmawiali przez cały rok.
I o ile historia obchodzenia narodzin Chrystusa to zamiana rzymskiego święta Słońca, to dzisiaj jest dokładnie odwrotnie i w takiej Korei Północnej obchodzi się, pomijając narodziny Jezusa, narodziny babci Kim Dzong Una. Pomijam fakt, że dla muzułmanów Jezus jest uważany za ostatniego proroka przed Mahometem, a w buddyzmie jest traktowany jako wielki jogin.
Można się spierać o to, czy to Syn Boży, czy Maryja była dziewicą, jednak nie zaprzeczy się kilku faktów: Jezus istniał i za jego sprawą dzisiaj świat i jego kultura wygląda, jak wygląda, a także ludzie wierzą w to, co wierzą.