Wielki kolos, kontra mały obrońca prawa
Chiny kontynentalne mają od dekad chrapkę na małą wysepkę, będącą i podającą się za prawowitą Republikę Chińską. Dlaczego? A no propagandowo – są dwa państwa chińskie, jedno demokratyczne, drugie nie. Xi Jinping, przywódca Chińskiej Republiki Ludowej właśnie jako pierwszy w historii wydłużył sobie rządzenie do trzeciej kadencji. Nie odpowiada mu jednak to, że Putin zaatakował Ukrainę, bo to spowodowało większą nieufność Zachodu wobec Chin i swego rodzaju przyblokowało komunistów przed próbą ataku na Tajwan, ze względu na wizerunkową wtopę i zrównywanie Jinpinga z Putinem.
Dlatego Chiny nie popierają, ani nie krytykują Putina za inwazję, choć użycie przez Putina bomby atomowej spowoduje, że całkowicie na lata zablokuje to możliwości militarne Chin. Stracą najbardziej nieobliczalnego sojusznika, dzięki którym chiński reżim był postrzegany jako ten „rozsądniejszy”, po tym ataku Putin po prostu będzie politycznym trupem (i być może nie tylko politycznym).
Po co Chinom Tajwan? A no po to, by nikt już nie miał wątpliwości, że Chiny są jedne i są to te komunistyczne, czysto propagandowa zagrywka. Chcą, by Tajwan skończył, jak Hong-Kong, który przez lata był kawałkiem demokracji wśród dyktatury komunistycznej.
Według różnych wywiadowczych danych, Chiny chciałyby rozprawić się z Republiką do 2030, 2028, 2026, lub 2023 roku. Nie jest tajemnicą, że się do tego zbroją. Nie jest tajemnicą to, że Ameryka zareaguje na taki atak. Europa też. I to jest kolejna przyczyna zwlekania przez komunistów. Jeżeli stracą wpływy w Europie tak, jak straciła je Rosja, to przegrają wojnę handlową z USA, które staną się już na długie, długie lata niekwestionowanym hegemonem gospodarczym (straci też na tym Europa, która – choć bogatsza od Chin, będzie bogaciła się wolniej od USA, co sprawi, że Amerykanie odjadą PKB Europie, z biliona dolarów, na kilka bilionów, także skorzysta na tym tylko jeden gracz i nie będzie to żaden z uczestników wojny.