Handlarz bronią nie żyje
Andrzej Izdebski, z pozoru kompletnie anonimowa postać, jednak okazało się, że to kluczowa postać do ujawnienia, jakie Polska ma marne służby specjalne. Autor afery respiratorowej zmarł w Tiranie i nikt o tym rzekomo miał z Polski nie wiedzieć. Ewidentnie Izdebski był pod parasolem służb, skoro międzynarodowy nakaz aresztowania wydano dopiero po jego śmierci.
Skąd ten parasol ochronny? Bo wiedziano, że Izdebski w trakcie przesłuchania może zacząć sypać PiS-owców. Zastanawiająca jest też nagła śmierć i różne informacje co do jego pochówku i sposobu jego. Najpierw mówiono o skremowaniu jego ciała w Tiranie, stolicy Albanii, jednak gdy okazało się, że w Tiranie nie ma żadnego krematorium, to zaczęto mówić o przetransportowaniu ciała (o czym jakimś cudem miał nie wiedzieć konsul) do Łodzi, gdzie tam zostało jego ciało spalone.
Nikt, ani ze służb, ani z dyplomacji, czy chociażby konsulatu nie pokwapił się do identyfikacji ciała, co rodzi kolejne podejrzenia. Chociażby co do tego, że Izdebski żyje dzisiaj pod innymi danymi, a jego dług wobec państwa został „legalnie” umorzony. Dawniej zaliczałoby się to pod teorie spiskowe, jednak przy tej władzy i kilku innych przykładach wcześniej, niczego nie można być już pewnym.