Wolność, równość, demokracja!
Świat nas podziwiał 33 lata temu. Podziwiał nasz pacyfizm zmian, nasze dążenia do wolności i dobrobytu. Niewielu już pamięta (lub nie chce), że to, co straciliśmy w 2015 roku, mogliśmy już stracić w 1992, równo 3 lata po odzyskaniu wolności i pełnej niepodległości. Już wtedy obóz Kaczyńskiego próbował dokonać nielegalnego przewrotu w Polsce. Na szczęście wtedy zostało to szybko powstrzymane, a premier Olszewski wyrzucony z funkcji przez demokratyczną większość.
Wydarzenia z Polski przyćmiły w 1989 roku wydarzenia z tego samego dnia z Chin i krwawo stłumione protesty studentów, jednak Świat o nas pamiętał, był dumny i stawiał nas za wzór. A dzisiaj? Stawia nas za pośmiewisko, szyderę i żal. 26 lat wolności (bo tyle nam się udało wywalczyć, zostało zaprzepaszczone. I nie dość, że grozi nam wariat ze Wschodu, to nasi wewnętrzni wariaci demolują państwo i pozbawiają nas pieniędzy na odbudowę tak, jak komuniści pozbawili nas pieniędzy po II Wojnie Światowej. Tylko, że wtedy zrobili to na zlecenie Stalina, dzisiaj robią to sami z siebie, z własnej buty.
Czy przegraliśmy wolność?
Mimo wszystko – nie. Ale wolność nie jest dana raz na zawsze. Musimy o nią nieustannie dbać, bo zawsze znajdzie się ktoś tak, kto będzie chciał nam ją zabrać. Musimy robić wszystko, by nawet mimo prób nie miał ku temu instrumentów, ale przede wszystkim i ludzi. PiS tego nie ma, dlatego nie może iść ścieżką ideowych idoli Kaczyńskiego z Węgier i Turcji (po części niestety też z Rosji). Mamy takie instrumenty, które nie pozwalają na łatwe i trwałe zmiany, mamy też mądrzejszych i lepiej wykształconych obywateli, którzy – choć zaślepieni pieniędzmi, nie wszyscy dali się oszukać na zawsze.
Dlatego musimy przekonywać, walczyć o swoje racje i nikomu nie ubliżać. Musimy dotrzeć do każdego, a wtedy zrozumieją i pokonamy wspólnie jednego wroga. I uda się to nam, znowu, bo Polacy są silni i chcą być częścią Zachodu.