Komu się to w ogóle opłaca?
Nikomu. Tak! Nikomu, a dlaczego? Bo wojna to wydatki, wydaje się, że na tym zarabiają państwa. Nie dzisiaj, bo dzisiaj to głównie prywatne firmy produkują broń, więc one zarabiają. Poza tym, perspektywa sankcji nie jest za ciekawa.
A co na to Chiny? Z jednej strony sankcje Zachodu na Rosję, to okazja na tym, by zaszachować Putina i dyktować mu warunki oraz ceny ropy, czy gazu. Z drugiej strony takie jawne wsparcie Rosji może spowodować zachwianie kontaktów Chin z Europą, która jeszcze nie jest tak negatywnie nastawiona do gospodarki Chin, jak USA (chociaż to też się powoli zmienia, co pokazały Igrzyska Olimpijskie).
Poza tym, pozostaje kwestia Tajwanu (Republiki Chińskiej), oraz Hong Kongu, który od niedawna nie jest już zależny od Wielkiej Brytanii. O ile do niedawna były jeszcze tam zamieszki z chińskimi władzami, tak teraz sprawa przycichła, a proces przejmowania władzy jest dość pokojowy, choć na pewno nie taki, jaki by chcieli mieszkańcy najbogatszego chińskiego regionu. To samo z Republiką Chińską, ChRL jest nadal z nią w stanie wojny, jednak do ataków od lat nie dochodzi.
Pytanie, czy atak Rosji na Ukrainę byłby dla Chin pretekstem do ataku, czy przeszkodą? Ciężko stwierdzić, bo w okolicy jest jeszcze Japonia, a i USA broniąc Ukrainy, Chinom i tak nie odpuści. Czy zatem dojdzie do III Wojny Światowej? Nie sądzę, o ile Chiny wewnętrznie rozgrywają swoje sprawy bardzo brutalnie, tak od dekad Chiny nie ingerowały tak w inne terytoria (chociaż i oni w Afganistanie coś próbowali zdziałać). Myślę, że zarówno Chiny, jak i USA wiedzą, że walcząc ze sobą nie o zbrojenia, a o dominację gospodarczą na świecie, nie mogą pozwolić sobie na wojnę między sobą, bo obydwoje na tym stracą i ludzi, i pieniądze, a to może zachęcić do ataku kolejnego gracza, chociażby zjednoczoną Federację Europejską (która już teraz jest 2. gospodarką Świata, nawet wyprzedzając minimalnie Chiny, o ok. 5 bilionów dolarów), czy Japonię, czy Indie.
To byłaby wojna na wyniszczenie gospodarcze, a w takiej wojnie gospodarczej raczej wątpliwe, że walczyłyby inne kraje, niż USA, nawet w ramach NATO. Stąd Chiny raczej nie będą mieszać się w wojnę rosyjsko-ukraińską. Pomijam fakt, że Chiny finansują w znacznym stopniu gospodarkę Białorusi, którą Putin planuje zaanektować (prawdopodobnie bezkrwawo, bo Łukaszenko jest jego marionetką i ten dobrze o tym wie).
Oby tak było, bo taka wojna rzeczywiście byłaby światowa, na prawie wszystkich kontynentach (znowu mogłaby się tu ostać Australia, choć nie wiadomo, czy Chiny nie miałyby i na nią chrapkę), bo Kanada z racji na bliskość z USA na pewno byłaby zagarnięta do wojny, jeśli nie z własnej woli, to zaatakowana.
To są bardzo czarne scenariusze. Jedno jest pewne, na naszej wschodniej granicy zmienił się świat i my jesteśmy w największym niebezpieczeństwie nawet nie od 1989 roku, nie od 1981, a od 1945 roku, gdy Armia Czerwona robiła w Polsce co chciała. Znamienne na szczęście jest to, że prezydent Chin zabronił Putinowi ataku na Ukrainę do końca Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie, co ostatecznie spełnił.