Socjalistyczne zapędy w Konfederacji

Na wstępie zaznaczam, że jestem wolnościowcem, zbulwersowanym zachowaniem osób, które mienią się i nazywają się „wolnościowcami”. Nie mam tu na celu nikogo obrazić, ani pomówić, a jedynie przemówić do zdrowego rozsądku. Oraz do tego, by podpierać się nauką, a nie wiarą, czy zdaniem kogoś anonimowego, bez badań naukowych, bo to nauka jest podstawą wolności, a nie wiara, czy niepotwierdzone informacje.

KonfedeRazem #NaPrawdę istnieje?

Meta zablokowała konto Konfederacji na Facebooku za szerzenie antycovidowych, a więc antynaukowych fake newsów. Zgodnie z ich regulaminem, w którym jest jasno zapisane, że nagminne szerzenie newsów jest zakazane, za co z resztą dostali ostrzeżenie miesiąc temu.

A jak wszyscy wiemy, Konfederacja to wysyp antynaukowych i antycovidowych kłamstw, podszytych obroną wolności gospodarczej. Oczywiście, to co PiS robił z pandemią woła o pomstę do nieba, bo były to działania nielegalne, co do tego nie ma wątpliwości, bo nie został wprowadzony stan nadzwyczajny, ani w stanie epidemii nie wprowadzono ograniczeń ustawą (jak być powinno). Jednak społeczna odpowiedzialność podpowiada, żeby jednak pomóc w zwalczaniu pandemii, która istnieje i zabiła już 5,5 miliona ludzi.

Co oznacza bycie wolnorynkowcem/wolnościowcem?

Bycie wolnorynkowcem i wolnościowcem oznacza poszanowanie wolności gospodarczej i osobistej innych, dopóki ta nie ingeruje w wolność drugiego człowieka (poza nadzwyczajnymi wypadkami, jak klęski żywiołowe, wojny i pandemie). Oznacza też bezwzględne oddanie nauce, więc pieprzenie, że pandemia nikomu nie zagraża już wyklucza z tego grona, a także zakazywanie aborcji do 12. tygodnia ciąży, gdyż jest naukowa zgodność (którą określa WHO), że do tego czasu mamy do czynienia z płodem, więc do tego czasu prawo matki jest ważniejsze. Wolnorynkowca dyskwalifikuje także uznawanie wyższości gospodarki jednego kraju, nad drugim. Nacjonalizm wolnorynkowy nie istnieje, bo to jest jak „mokry ogień”. Kapitał nie ma „narodowości”. Takie pojęcie istnieje jedynie w socjalizmie i w komunizmie, gdzie gospodarka jest państwowa, „narodowa”.

I tak jest właśnie z Facebookiem. Nie tylko Konfederaci z Ruchu Narodowego (który przedstawia narodowy socjalizm) chcieli przedstawiać rozwiązania prawne ograniczające wolność gospodarczą i wolność prowadzenia firmy przez portale społecznościowe. Ku mojemu zdziwieniu także na początku Artur Dziambor, członek partii Wolność (KORWiN) zarzucał Facebook’owi łamanie wolności słowa i monopol. Co jest nieprawdą. Wolnorynkowość nie broni przed przestrzeganiem regulaminów firmy, tym bardziej, jeżeli nie są sprzeczne z prawem, a zakaz szerzenia kłamstw sprzeczne z prawem, czy wolnością słowa nie jest, tym bardziej, jeżeli takimi postami narażamy innych na śmierć, przez uwierzenie w antynaukowe bzdury. Wspomniał tu też o wpływie „obcej” firmy na polską partię. I tu kolejne niewolnorynkowe hasło, gdyż Facebook jest firmą, po prostu. Nie jest amerykańską, polską, chińską, po prostu jest firmą, a wszelka ingerencja państwa w jej regulamin, czy działalność (także to, kogo dopuszcza do swojej platformy, a nie ma obowiązku dopuszczania wszystkich, bo nie jest to prawo człowieka, by mieć konto na Facebooku) jest działaniem wprost komunistycznym i prędzej takiego wniosku spodziewał się od partii Razem, niż od Konfederacji.

I zanim poseł Dziambor, czy ktokolwiek z Konfederacji postraszy mnie pozwem o pomówienie, zaznaczam, że jest to jedynie moja opinia, a poza tym, piszę zgodnie z prawdą. I porównanie jednej partii do drugiej także nie jest ani obrazą, pomówieniem, ani tym bardziej nie ma znamion oszczerstwa.

I jeśli ktoś tu czyni „Himalaje hipokryzji” to Konfederaci, opowiadający się za wolnym rynkiem, jednocześnie chcący udupić wolny rynek, bo jedna firma zerwała z nimi umowę na świadczenie usług przez złamanie regulaminu. To jest hipokryzja. Tak działa wolny rynek, gdyby Facebook nie posiadał regulaminu, to wtedy co innego, można sobie pisać co chce, o ile nie łamie się prawa państwa, z którego się pisze. Jeśli regulamin jest, to on ma pierwszeństwo, o ile sam nie łamie prawa danego państwa w zakresie praw podstawowych, a tutaj taka sytuacja nie zachodzi. Zachodziłaby, gdyby zostali wyrzuceni za poglądy, a uznawanie, że pandemii nie ma, a szczepienia są nic nie warte nie są opinią, a zwyczajnym kłamstwem, niepodpartym żadnymi badaniami.

Gdyby natomiast zostali zbanowani np. za to, że mówią, że podatki są złe, szkodzą i, że powinno się zlikwidować wszelkie podatki, wtedy Facebook złamałby prawo, bo to już jest opinia, podparta badaniami i jedna z doktryn ekonomicznych.

Pomijam fakt, że Konfederacja sięga ręką po pomoc państwa w skarżeniu i interwencji rządu u szefów Mety, gdzie w normalnych warunkach, a także w regulaminie mogą od decyzji się odwołać, a w ostateczności iść ze sprawą do sądu administracyjnego z polskim oddziałem Mety, państwo nie ma i nie powinno mieć tu nic do gadania, bo to nie komunizm, a Konfederacja przecież wyznaje poglądy wolnorynkowe, podobno.

Na koniec, przestrzegajmy regulaminów, po prostu i mówmy prawdę, nie siejmy propagandy. Sam dostałem w kwietniu zeszłego roku 12-godzinnego bana na pisanie na Twitterze, przez zaskarżenie przez trolli posta, który był neutralny w każdy sposób, odwołałem się i Twitter przyznał mi rację, więc można? Można. A Konfederacji życzę założenia własnego portalu, w którym będą mieli swój regulamin i będą mogli skupiać swoich wyborców, a jest ich około miliona, więc spora grupa, na której portal może zarobić i tak właśnie działa wolny rynek.