Trudno sobie to wyobrazić, ale tak właśnie było. Niezidentyfikowany mężczyzna postanowił uciec z Korei Południowej na Południe. Pisząc to sam się mylę, gdyż to dla mnie totalnie abstrakcyjna sytuacja. Mimo wcześniejszych informacji, nie ma pewności, czy uciekinier to obywatel południowokoreański. Prawdopodobnie był to cywil.
Tylko po co? #NaPrawdę nie rozumiem takiego działania. To dla mnie kompletna abstrakcja, by ze względnie bogatego, rozwiniętego kraju, o pełni wolności uciekać do komunistycznego reżimu, totalnie odizolowanego od reszty świata, gdzie głód i bieda pukają do każdych drzwi, poza tymi z partyjnym szyldem i to na najwyższych szczeblach?
To mi przypomina sytuację z ucieczką polskiego żołnierza na Białoruś. Rozumiem, że Polska nie jest tak demokratyczna, jak Korea Południowa, czy Niemcy i też mi się tu nie podoba, ale uciekać do jeszcze większego reżimu? No bez jaj. No chyba, że ktoś był tamtejszym agentem, lub chce spektakularnie umrzeć, bo mu życie nie jest miłe, to okej, nie wnikam, bo każdy ma prawo zarówno do życia, jak i do możliwości jego samowolnego zakończenia, ale w taki sposób? To tak, jakby rzucić się pod rozpędzony pociąg, z tą różnicą, że przez takiego samobójcę ludzie mają opóźnienie w pociągach, a tutaj nikt inny nie „ucierpi”.
Jestem ciekaw, jak ta sytuacja się rozwinie, choć wątpię, czy władze północnokoreańskie wykorzystają tę informację tak, jak białoruskie media z Polakiem.