Babisz przegrał.
Co prawda przegrał tylko o 0,5 punkta procentowego, jednak to prawicowa koalicja SPOLU wraz z Partią Piratów mają większość i chcą utworzyć rząd większościowy w Czechach. Plany te jednak może pokrzyżować prezydent Czech Milos Zeman. Jeszcze przed wyborami zapowiedział, że misję tworzenia rządu powierzy tylko partii, a nie koalicji (a taką jest SPOLU).
Dzisiaj niestety, w godzinach popołudniowych, w trakcie rozmów między premierem Babiszem, a prezydentem Zemanem doszło do dramatycznej sytuacji. Prezydent zasłabł i został przetransportowany do szpitala nieprzytomny. Od lat Zeman zmaga się z cukrzycą, w ostatnim czasie nawet porusza się na wózku inwalidzkim, a Kancelaria Prezydenta poinformowała przed wyborami, że od 14 dni jest on chory, nie podali jednak na co.
Sytuacja o tyle się komplikuje, gdyż, w razie niedyspozycji prezydenta, jego obowiązki może przejąć premier Babisz do spółki z przewodniczącym Izby Poselskiej. Do czasu ukonstytuowania się nowego parlamentu obydwaj są z ANO, co może tym bardziej zdestabilizować sytuację w państwie. Co prawda Babisz może utworzyć rząd mniejszościowy (na co nalegał sam Zeman), gdyż mówiono o tym, że mógłby on przekupić kilku parlamentarzystów SPOLU do siebie, jednak, jeśli się jemu to nie uda, to taki rząd z pewnością nie przetrwa.
Wybory w Czechach, a sprawa Polska
W kontekście sytuacji w Turowie, taka postać rzeczy dla PiS-u jest bardzo niewygodna, gdyż sytuacja polityczna w Czechach nie jest jasna, co może prowadzić do kolejnej kampanii wyborczej. Cała narracja, nawet przy wyroku Trybunału Kulinarnego Przyłębskiej może iść do kosza, ponieważ nadal nikomu w Czechach nie będzie na rękę, by porozumiewać się z Polską i iść na jakiekolwiek ustępstwa (tym bardziej mając za sobą słuszny i prawomocny wyrok TSUE).
Sytuacja w Czechach klaruje się na bardzo dynamiczną, warto ją śledzić, ponieważ przy dobrze dobranym rządzie Czech, Polska może być w potrzasku i nie mieć wyjścia z zamknięciem (w końcu) tej trującej Czechów i Polaków kopalni.