W środę, 11 sierpnia doszło do podwójnego złamania zasad demokracji. po przez zamach na wolne media, oraz przez kolejne złamanie zasad parlamentaryzmu, przez co nie mamy już trzeciego, z czterech najwyższych organów konstytucyjnych. Jak to? Już tłumaczę.
Po pierwsze, Marszałek Sejmu Elżbieta Witek postanowiła zabawić się w Boga i cofnąć czas z 2 września, z godziny 8:00 na 11 sierpnia, godzinę 19:30. Dokonała haniebnej reasumpcji głosowania po regulaminowym termine, w jakim mogło to się stać (wszelkie następne głosowania miały prawo odbywać się dopiero 2 września). Jednak do głosowania nad reasumpcją, a następnie nad ponownym przegłosowaniem przerwy doszło. Te i każde kolejne głosowania tego dnia są niebyłe i nie mają mocy prawnej. Co to oznacza?
Pamiętacie pewnie słynny „pucz” z grudnia 2016? To wtedy doszło do pierwszej delegalizacji organu państwowego, swoją drogą rękami także marszałkowskimi (wtedy Kuchcińskiego). Po bezprawnym przeniesieniu obrad do Sali Kolumnowej i bez wymaganego kworum, oraz zaliczeniu głosów osób, które nie są posłami głosowano nad budżetem na 2017 rok. W sensie formalno-prawnym więc budżet na 2017 nie został przegłosowany do 31 marca 2017, a co za tym idzie od 1 kwietnia 2017 rząd funkcjonował nielegalnie. Tutaj też mój zarzut do opozycji, że nie grzała tematu odpowiednio, ponieważ przez 2,5 roku PiS nie miał mandatu do rządzenia, powinny zostać rozpisane wtedy przedterminowe wybory.
Druga taka sytuacja miała miejsce rok temu. Andrzej Duda nie jest prezydentem, jest za to nielegalnym uzurpatorem przywłaszczającym sobie tytuł prezydenta. Dlaczego? Otóż został wybrany w niekonstytucyjnym terminie, po upływie minimalnych 75 dni od upływu kadencji w sierpniu 2020. Wszystko wynikało z błędnej analizy konstytucyjnej i tego, że PiS skupił się na dacie 6 sierpnia, zamiast na 23 maja, która jest bardziej kluczowa. Wybory powinny odbyć się nie do 6 sierpnia, a najwcześniej ok. połowy września, najpóźniej pod koniec października 2020, czyli w konstytucyjnym terminie, po opróżnieniu stanowiska prezydenta, gdy p.o. prezydenta RP pełniłaby marszałek Witek. Powoduje to kuriozalną sytuację, że teraz funkcję prezydenta pełni niekonstytucyjnie wybrana osoba, nie muszę dodawać chyba, że przy okazji żałosna marionetka.
I wreszcie mamy panią Elżbietę W., kryminalistkę konstytuyjną, oddaną, a raczej sprzedaną Kaczyńskiemu, (sic!) drugą osobę w Państwie. Jak już pisałem, przez jej działanie, zarówno reasumpcja, jak i głosowanie nad lex anty-TVN są niebyłe i takiego prawa NIE MA, te głosowania można sobie wsadzić tam, gdzie słońce nie dochodzi. Wczoraj też doszło tłumaczenie samej W., że pokazuje właśnie 5 analiz, które dotyczyły nie tej, a zupełnie innej sprawy z 2018 roku, gdzie opozycja domagała się reasumpcji. Skomentował to jeden z twórców tych analiz, były kandydat na Rzecznika Praw Obywatelskich, dr hab. Stanisław Patyra: ,,Powoływanie się na opinię sprzed 3 lat, po to aby w nowej sytuacji prawnej podejmować decyzje, jest absolutnie nie na miejscu! To daleko idące nadużycie. Świadomie wprowadziła posłów w błąd. Czuję się wykorzystany.”
Prawniczka Forum Obywatelskiego Rozwoju, Eliza Rutynowska na Twitterze napisała:
Jakkolwiek pani Marszałek by się nie broniła, reasumpcja głosowania sprzed kilku dni pozostaje skandalem i powinna (w mojej ocenie) zostać uznana za przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego.
ERutynowska
Jasno to pokazuje, że Marszałek W. powinna stracić stanowisko, immunitet i stanąć przed sądem. Cała ta sytuacja była po to, żeby przepchnąć lex anty-TVN i tylko po to. A im bardziej nielegalnie, tym bardziej spektakularnie i tym bardziej to przekonuje ich coraz bardziej topniejący (przez wymieranie) twardy elektorat.
I tutaj liczę na odpowiedzialność całej opozycji (łącznie z Konfederacją i Porozumieniem), że staną na wysokości zadania i odwołają Elżbietę W. ze stanowiska i powołają wspólnego, akceptowalnego, zarówno dla Lewicy, jak i Konfederacji Marszałka Sejmu z opozycji.