Kategorie
Na:Prawdę. archiwum Polska

100 lat od pierwszej wolności Polski w XX wieku

Na wstępie chciałbym życzyć w tym dniu Polsce kolejnych 100 lat bycia jako wolnej części Europy. Tylko czy właściwie jesteśmy wolni aż od 100 lat?

Na wstępie chciałbym życzyć w tym dniu Polsce kolejnych 100 lat bycia jako wolnej części Europy. Tylko czy właściwie jesteśmy wolni aż od 100 lat?

Owszem, 11 listopada 1918 roku Rada Regencyjna przekazała władzę Marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu. I tu też należy nadmienić, że nie tak do końca Polska zniknęła z mapy. Wszystko zależy od tego, jakie przyjmiemy kryteria wolności i państwowości. Według tej „luźnej”, to Polska swój zalążek państwa straciła jedynie do czasów napoleońskich, by utworzono Księstwo Warszawskie. Później, bo czasów powstania mieliśmy do czynienia z Królestwem Polskim, Wielkim Księstwem Poznańskim i Rzeczpospolitą Krakowską, w każdym z trzech zaborów. W wyniku powstań i wiosny ludów te twory, poza Krakowem upadły. Zabór austriacki, a tym bardziej austro-węgierski, to już szeroka autonomia Polaków. Dzięki czemu też, to tam właśnie łatwiej było Józefowi Piłsudskiemu tworzyć Legiony Polskie. Więc jeśli przyjąć tak liberalną wersję, to Polska wcale na tak długo swojej państwowości (choć nie suwerennej) nie utraciła, raptem kilka razy i w krótkich okresach, choć uzyskanie władzy przez Polaków świętować by można, coś na wzór Konstytucji 3 maja, która wiążącą była raptem kilka miesięcy, ale była tą pierwszą.

Druga koncepcja zaś, to twarda, którą zdają się mieć wszyscy, którzy patrzą na tamte czasy inaczej i na nasze czasy inaczej. Otóż oni uważają, że Polska od 1795 roku była pod zaborami. I tutaj już pierwszy mój kontrargument. Jeśliby tak na to patrzeć, to już od Sejmu Niemego i Konstytucji Nihil Novi można mówić o Polsce, jako protektoracie Rosji, bo to przy jej udziale i za jej zgodą doszło do elekcji Sasów, nie mówiąc już o Poniatowskim, czyli kochanku carycy Katarzyny II. Po drugie: Skoro tak mamy dbać o rdzennie polskie rządy, to dlaczego świętujemy 100 lat Niepodległości, skoro przez ponad połowę tego czasu byliśmy podlegli albo III Rzeszy (prawie 6 lat i w różnym natężeniu, przy wyzwalaniu Polski przez Związek Radziecki) i ZSRR (w różnym stopniu 45 lat). To nam daje raptem 50 lat Wolności. 21 lat w dwudziestoleciu (1918-1939) oraz 29 po wyborach z 1989 roku.

Wielu z Polaków miesza te koncepcje, przez co można mieć wrażenie, że ciągle świętujemy jakiś nowy początek. A to 1050-lecie Polski (co jest faktycznym istnieniem państwa i tak też obchodzi się to w USA), albo pierwszą Konstytucję (która tak naprawdę jest kolejnym etapem państwowości), albo odzyskanie niepodległości w dniu, w którym tak naprawdę wiele państw po raz pierwszy może czuć się w pełni niepodległymi, jak np. Łotwa, dotąd albo w I Rzeczpospolitej, albo w Carskiej Rosji. Czy też rzeczywistą Wolność, której od tego czasu już nam nikt nie odebrał, czyli 4 czerwca 1989 roku.

I tak widzę wizerunek Polski w Świecie w ostatnich latach. 11 listopada obchodzimy bardzo sztampowo, smutno, jakbyśmy obchodzili co najmniej początek II Wojny Światowej, a nie odzyskanie niepodległości. Zupełnie inaczej to wyglądało chociażby jeszcze kilka lat temu, przy obchodach np. 25 lat Wolności z 2014 roku, kiedy to do Polski przyjechało wielu oficjeli z ponad 20 państw Świata, były festyny i zabawy, było kolorowo, wcale nie tylko biało-czerwono. Tak jest też chociażby w Poznaniu 11 listopada, który świętuje imieniny jednej ze swoich głównych ulic, gdzie jest kolorowy pochód, są stoiska z jedzeniem, wyrobami, alkoholami, promujące nie tylko Poznań, Wielkopolskę, ale i Polskę, czy najbliższych sąsiadów, jak Litwę.

W Świat jednak nie idzie wizerunek Polski kolorowej, bawiącej się, tańczącej, pełnej folkloru, a taki, że Polacy w zadumie, czarnych płaszczach z flagami stojącymi, a nie falującymi przez poruszanie jej energicznie z radością. Tak, jakbyśmy byli smutni, zadumieni, że Ojcom Niepodległości udało się wydrzeć Polskę w 1918 roku, że obyło się bez krwi w większości przypadków (bo Powstanie Wielkopolskie było wygranym, a Śląsk przyłączono po plebiscytach do Polski).

Nie chcę negować istnienia święta 11 listopada, choć dla mnie osobiście ważniejszą datą jest 4 czerwca 1989, to jednak warto świętować każdy nasz sukces i ten sprzed 100 lat i ten sprzed prawie 30. Jednak róbmy to z radością, kolorowo, promując nasze lokalne produkty, jak w Poznaniu, a nie w atmosferze zadumy, krzyków, sztampowej atmosfery. Zróbmy coś dla Polski więcej, niż wykrzykiwanie haseł wobec wyimaginowanych wrogów, a mówmy: Patrzcie, tu jest Polska, kraj, który istnieje i jest piękny, który ma bogatą historię, nie zawsze kolorową, ale dzisiaj możemy cieszyć się wolnością, rozwojem wśród krajów Unii Europejskiej, która jest naszym największym sukcesem, o której marzyli Bolesław Chrobry i Otton III już 1018 lat temu, a co udało się uczynić tak niedawno.

Dlatego świętujmy, ale też pozwólmy świętować każdemu, także jeśli ktoś nie jest Polakiem, niech świętuje naszą wolność, bez nazywania go „wrogiem ojczyzny”.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s