Po przerwie kolejnej, z postanowieniami poczułem potrzebę, także po przemyśleniach, czy rozmowach postanowiłem podjąć pewien bardzo wrażliwy temat. Korzystając ze słów świętej pamięci profesora Władysława Bartoszewskiego i to, jak w ostatnim czasie bardzo szydzono z jego postaci. Po części także rykoszetem mogło się dostać innym, nadal żyjącym osobom, które to samo co prof. Bartoszewski przeżyli. I to jest niesprawiedliwe. Tym bardziej, gdy robią to dziennikarze, którzy powinni słuchać ludzi, służyć im, przekazywać swoją wiedzę. Publicystykę ktoś taki może uprawiać, ale tylko po przemyśleniach i po długich rozmowach z innymi, z którymi konfrontujemy nasze myśli i przekonania i dokonujemy refleksji.
I to zarzucam ludziom, bo nie tylko dziennikarzom, ale innym osobom, które są po części autorytetami, jako osoby publiczne. Jest to wszechobecna bezrefleksyjność, która wynika z i kontynuuje to, co nazywamy szeroko znieczulicą społeczną. Dla obrony wątpliwego wiceministra sprawiedliwości, który, niczym prezydent Duda 10 lat temu robi karierę polityczną dzięki Zbigniewowi Ziobro.
Oczywiście, będąc obiektywnym, wyciąganie tego, ze Jaki stał kilka lat temu z kumplami pod blokiem też nie było miłe. A to niestety kolejny tego typu słaby atak Gazety Wyborczej, która sama pomogła Patrykowi Jakiemu swoim artykułem o reprywatyzacji wybić się na szefa komisji. Korzystanie ze stereotypów blokowisk, tym bardziej w czasach, gdzie naprawdę z rodziny biednej, robotniczej, lub rolniczej da się wydostać i stać się kimś, jeśli się tylko tego chce i do tego prowadzi (gdzie też trzeba mieć twardą dupę) jest nie na miejscu. To świadczy o szerzeniu innego stereotypu, o nas samych, o zaściankowości Polaków.
Będąc mądrzejszym jednak powinno się to potępić i na tym zakończyć sprawę, lub, tak inni, po prostu pokazać, że samemu jest się z blokowisk (nawet z przeciwnych obozów politycznych). Ale ktoś tu postanowił totalnie z nie wiadomo jakiego powodu zaatakować profesora Bartoszewskiego. Gmyz, dziennikarz opłacany z naszych podatków, jako pracownik TVP mówiący, że „Bartoszewski stał przed blokiem. (…) Na placu apelowym w Auschwitz” to szczyt wszystkiego.
Aż szkoda mi to komentować i naprawdę, chcę, by to była jasna przestroga i słowa wypowiedziane z mównicy sejmowej przez profesora Władysława Bartoszewskiego powinny wybrzmieć tym bardziej. Bo „warto być przyzwoitym”, jako dziennikarz, polityk, rolnik, budowlaniec, hotelarz, ktokolwiek. Byleby czynić świat lepszym, nawet tylko ten nasz malutki świat, bo to bardzo wiele.