Nie tak dawno pisałem o tym, że nasz prezydent, Andrzej Duda został tak naprawdę sam, nikt go nie wspiera, ani „swoi”, ani opozycja. Tymczasem w takiej dalekiej, afrykańskiej Ugandzie potrafili się o ich prezydenta pobić. A dlaczego? Wszystko przez to, że urzędująca głowa ugandyjskiego państwa – Yoweri Museveni ma 77 lat, a prawo Ugandy pozwala na start w wyborach maksymalnie do 75. roku życia kandydata.
I to wszystko wyjaśnia… Museveni rządzi państwem już od 30 lat. Wielu w jego wieku upatruje już jego ostateczne odejście, jednak popierający go parlamentarzyści postanowili usunąć to prawo. Do zmiany konstytucji potrzeba jednak większej zgody, więc jak nie jest trudno się domyślić (tutaj też mamy ostatnio przykłady z Polski) nie doszło do porozumienia. W dodatku zaczęły się wyzwiska, wzajemne oskarżenia i wreszcie… rękoczyny.
Do tego stopnia, że w ruch poszły krzesła i statywy do mikrofonów. W posłach, którzy zasiadają w europejskim pomyśle, jakim jest parlament doznali emocji i zachowań godnych afrykańskiej dziczy, czyli to, co ich jeszcze nie tak dawni przodkowie doświadczali codziennie.
W wyniku tego niecodziennego zdarzenia dwie parlamentarzystki straciły przytomność, a co najmniej 25 osób wyprowadzono z parlamentu. Pytanie, czy dojdzie do kolejnego już w Ugandzie zamachu stanu. Poprzedni, który był 30 lat temu na stanowisko prezydenta wyprowadził właśnie samego Museviniego.
Musevini jest jednym z tych, którzy uważają za współpracę z Putinem za lepszą od współpracy ze Stanami Zjednoczonymi i mimo takich słów i innych kontrowersyjnych zachowań, to ma ogromne poparcie społeczne, które pozwalało mu ostatnio na wygranie wyborów już w 1. turze.
A co do sytuacji obecnej, z 2017 roku można tylko mieć nadzieję, że nie dojdzie do rozlewu krwi i pokojowo ludzie wybiorą nowego prezydenta, lub obecnego na kolejną kadencję bez ekscesów takich, jakie miały miejsce w parlamencie Ugandy, że obywatele zachowają się, jak cywilizowani ludzie, po europejsku, a nie jak ich reprezentanci (od siedmiu boleści), jakby wyciągnięci z afrykańskiego buszu.
Na:Prawdę. blog 