Krzysztof Łapiński, bo o nim mowa został kilka miesięcy temu delegowany z PiS do Kancelarii Prezydenta. Miała to być kara za jego dosyć nieprzychylne rządowi słowa. Stał się rzecznikiem Dudy. Stał się żywym murem dzielącym rząd i prezydenta, którzy mimo, że z jednego obozu politycznego, to coraz częściej się różnią zdaniem. To Łapiński wdał się w ostrą wymianę zdań z między innymi Patrykiem (Ni)Jakim.
Zastąpił na stanowisku ministerialnego rzecznika KPRP Marka Magierowskiego, którego nie oszukujmy się można nazwać poplecznikiem PiS-u i gdy drogi Dudy i Kaczyńskiego zaczęły się rozchodzić, to Magierowski stał się jego kulą u nogi.
A sam Łapiński? Początkowo szedł politycznie razem z Marcinem Mastalerkiem. Dla tych, którzy mają krótką pamięć polityczną, to ten sam, który razem z Szydło wyprowadził Dudę na prezydenta, a potem, przed samymi wyborami został dosłownie wywalony na zbity pysk z list przez samego Kaczyńskiego, za zbytnio luźną mowę w mediach (pewnie wymijanie się z przekazem partyjnym). Potem Łapiński, jako jeden z czołowych graczy w kampanii Szydło był tym, który by prawie pobił się z przeciwnikami w drodze do studia (jeszcze wtedy niezależnego) TVP i wręcz wrzeszczał „Beata” niczym osoba chora psychicznie.
Potem Szydło się od niego odwróciła i został jedynie szeregowym posłem. I zaczął różnić się powoli zdaniem z przekazem dnia. To on jako jedyny poseł PiS w grudniu 2016 roku skrytykował działania marszałka Kuchcińskiego, jak i całej partii. To on wstawił bardzo surową ocenę rządowi, w jednym z wywiadów mówiąc, że w skali 1 do 10 ocenia rząd na DWA.
Wreszcie dostał wymarzone stanowisko. Gdy nie mógł się odnaleźć jako szeregowy poseł, nic nieznacząca maszynka do głosowania, wreszcie dostał stanowisko, w którym może się wykazać i to robi. Nadal krytykując rząd, także działania wokół Misiewicza. Jako dobry strateg chciał pomóc uciec PiS-owi od błędów Platformy, jednak, gdy ta robi to jeszcze gorzej od poprzedników nie mógł zostać obojętny, czego dowodzą już słynne utarczki słowne między nim (jako KPRP), a Ministerstwem Sprawiedliwości.
Krzysztof Łapiński, to jeden z niewielu niepokornych w PiS. O ile poprzednich było im łatwo wywalić, tak jego jest trudno, bo wstawili go tam, gdzie nie spodziewali się takiej reakcji łańcuchowej i wręcz buntu na pokładzie rządzącym. Na tym wszystkim ewidentny kapitał polityczny zbija właśnie ten „Łysek z pokładu Dudy”, jakim jest Krzysztof Łapiński i pewnie jeszcze nieraz o nim usłyszymy i to na niemałych stanowiskach.