Coraz częściej mówi się o stworzeniu zalążka Federacji Europejskiej. Z resztą nie pierwszy raz, pierwsze przymiarki były już 12 lat temu, gdy planowano wprowadzenie Konstytucji Unii Europejskiej. Wiadomo, że poszczególne państwa europejskie sobie nie poradzą. Już nie tylko Niemcy, czy Francja będą miały problem, by konkurować ze Stanami Zjednoczonymi, czy Chinami, ale w kolejce także są już Indie (to tylko kwestia czasu, jak będą bogatsze od Niemiec), a dalej Brazylia, Republika Południowej Afryki. I to nie jest utopia, ponieważ zaczyna się widzieć potencjał w Ameryce Południowej, Afryce i Azji. Europa idzie w odstawkę nieubłaganie.
Dlatego dlaczego w tym gronie nie ma być Polski? Tym bardziej, że w 2015 roku byliśmy 24. gospodarką Świata z potencjałem na przyszłe lata nawet na 21. miejsce, czyli już bardzo blisko grupy G20. Niestety dobrze wiemy, jak te nadzieje się skończyły. Gdyby w tym gronie była Polska to spory kapitał byśmy włożyli do akcji, a tak? Nie dość, ze już spadamy na margines, to spadniemy jeszcze bardziej będąc nie tylko marginesem dla Świata, ale i dla samej Europy (marzenia o 4. gospodarce UE już legły w gruzach mimo, że Wielka Brytania ustąpiła nam miejsca za darmo).
To moja subiektywna opinia, przyznaję. Nawet najwięksi polscy politycy – liberałowie nie mają tak radykalnego zdania, ale moim zdaniem powinno skończyć się z fikcją „narodową”. Podział na narody zawsze powodował wojny, co innego gry interesów. Wystarczy tylko przypomnieć czasy II Rzeczpospolitej, gdzie w skład kraju, ze względu na politykę i gospodarkę w unii realnej były Polska, Litwa, a potem wyłoniła się też Ukraina. Dopóki nie zaczęto mówić o narodowościach i wszelkich kłótniach przez to. Interes z wprowadzenia Federacji Europejskiej jest jeden. Byśmy nie stali się niewolnikami ekonomicznymi innych państw. I tak, jak to Europa kiedyś kolonizowała gospodarczo inne tereny, tak te najbogatsze państwa za jakiś czas mogą robić to z poszczególnymi krajami Europy.
Gdy słyszę w Polsce, że należy stworzyć unię państw narodowych, to krew mnie zalewa, bo wiadomo, że za tym kryje się także indywidualny interes sprzeczny z resztą. Z drugiej strony rząd PiS próbuje utworzyć swoją unię (coś mi to przypomina niczym Układ Warszawski). W dodatku z państwami, które całkowicie mają sprzeczny interes z naszym (jak kraje bałkańskie).
Wbrew zdaniu Kaczyńskiego i reszty mafii to właśnie z Niemcami i z Francją mamy największy interes, żeby z nimi współpracować, bo w interesie każdego kraju jest podpinanie się pod mocniejsze kraje, bo to rozwija, w przeciwieństwie do przewodniczeniu słabszym państwom, bo to nie rozwija, a spowalnia, by wyrównać się do reszty… i już się to niestety dzieje. Cytując klasyka: „Miejcie nadzieję, nie tę lichą marną…”.
Na:Prawdę. blog 