Co do tego, że Stany Zjednoczone to potęga gospodarcza i militarna, nikt chyba nie ma co do tego wątpliwości. Jednak w takiej sytuacji, jak huragan nawet tak potężne i zaawansowane technologicznie państwo ma prawo sobie nie poradzić. Czy Katrina kilka lat temu, czy Irma dzisiaj doskonale to pokazały.
Z żywiołem nie wygra żaden człowiek, nie wygra żaden rząd, czy to na Haiti, czy w Polsce, czy też w USA. Żywioł jest potężniejszy od wszystkiego, tym bardziej, jeśli jest to wiatr o prędkości nawet 250 km/h.
Rząd Stanów i tak poradził sobie dobrze z ewakuacją i ostrzeżeniem, przez co tereny zagrożone zostały „wyczyszczone” z 6,5 miliona ludzi, zginęły co prawda osoby, ale były to te, które dobrowolnie zostały w domach, lub nie miały szans na ucieczkę. System przewidywania także się spisał, ponieważ przewidziano prawdopodobny tor, który obrał huragan.
Nawet z tak szalonym prezydentem administracji udało się opanować wszystko. To są Stany Zjednoczone, tam nie dzieje się nic bez przyczyny i wszystko można próbować kontrolować, często skutecznie, a już na pewno po doświadczeniach z tragedią w Nowym Orleanie, która była ogromną lekcją pokory dla USA, ale i dla cywilizowanego świata.
Tym bardziej, że większość państw i wysepek poradziło sobie średnio, a ludzie nie mają prądu, dachu nad głową, a także czystej wody. W sporej części przypadków także nie od razu da się dotrzeć.