Dożyliśmy czasów, gdzie jedna strona bezpowrotnie zdecydowała o tym, że dziennikarze musieli utożsamić się z tym, czy są za, czy przeciwko rządowi. I to wcale nie dlatego, że tak chcieli, czy, że widzowie tego wymagali. Wszystko przez polityków, którzy przejmując telewizję publiczną, zmieniając ją w telewizję „narodową”, a raczej tubę rządową. Postawiło to przed dziennikarzami zadanie: Czy zostać i podpisać się pod wszystkim, co mówi rząd, tracąc w oczach wielu widzów szacunek i wiarygodność, czy odejść i stracić to samo po stronie widzów popierających „dobrą zmianę”.
Tylko co zrobić w sytuacji, gdy rząd planuje „repolonizację” mediów. Pod przykrywką tego, że rynek lokalnej prasy w Polsce jest zajęty przez niemieckie konsorcjum, właściciela grupy Polskapresse, to już rynek ogólnopolski jest prawie wyłącznie polski i to w każdym aspekcie: prasy, radia i telewizji. To idealne uderzenie w media, przy okazji antyrządowe i zagraniczne, jak RMF FM (Niemcy), Radio Zet (Francja), Newsweek (Niemcy) i TVN (Stany Zjednoczone).
O ile problemy Polaków z Niemcami są dla naszych Zachodnich Sąsiadów znane, to Amerykanie mogą mieć z tym problem, tym bardziej, że TVN wchodzi w skład właśnie sprzedawanej grupy Scripps Networks Interactive, która została kupiona przez Discovery Communications za grube miliardy dolarów. Po tym, jak Discovery kupiło od Agory całościowy pakiet kanału naziemnego Metro, razem z TVN i TTV stanowić będą ogromną grupę medialną dostępną ogółowi społeczeństwa, co tym bardziej może podsycić konflikt.
A co z Polsatem? Tutaj PiS może wykorzystać znaną już sztuczkę z końcówki ich pierwszych rządów z jesieni 2007 roku, kiedy to sam Jarosław Kaczyński miał grozić założycielowi Polsatu odebranie koncesji i problemy związane z nieprawidłowościami przy wyborze koncesji dla Polsatu w 1994 roku, jeżeli nie zwolni Jakuba Wojewódzkiego i Tomasza Lisa. Ze strachu (w sumie uzasadnionego, bo faktem są niejasne związki ówczesnego członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i jednocześnie członka Zarządu Telewizji Polsat Marka Markiewicza, który bagatela dzisiaj jako adwokat jest członkiem PiS-u) jednak Solorz zrobił to i jeden, jak i drugi pan odeszli z Polsatu (wraz z obecną żoną Tomasza Lisa – Hanną). Dzisiaj taką kartą przetargową mogą być Jarosław Gugała, Bartosz Kurek, Agnieszka Gozdyra, czy Kamil Durczok.
Jeżeli widzowie nie wesprą dziennikarzy tak, jak wsparli sędziów, to może dojść najpierw do bezrobocia takich niezależnych, lub jak kto woli antyrządowych dziennikarzy, a następnie także do wsadzania ich do więzień. A nowi, młodzi dziennikarze tacy jak ja? Machina imperium Rydzyka jest ogromna i bardzo skutecznie potrafi wyprać mózg, więc mogą być oni wysyłani na „szkolenia” z dziennikarstwa.
To bardzo radykalna wizja i miejmy nadzieję nierealistyczna, jednak możliwa i miejmy nadzieję, że także dziennikarzy obroni tak kultowa „ulica i zagranica” i także tutaj ugnie się pod presją myślących Polaków, jeśli nie PiS, to prezydent.