Rudi Schuberth śpiewając o „córce rybaka” chyba nie przewidział, że minister „środowiska” go przebije promując córkę leśnika. Wszystko przez niewyparzony język Szyszki, który chciał załatwić córce jakiegoś leśnika intratną posadę w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji u samego Błaszczaka. Wszystko byłoby „dobrze”, gdyby nie kamera Polsatu, która to wszystko nagrała, co z resztą zauważył sam Błaszczak i wymownie chciał wyhamować Szyszko, niestety ten nie domyślił się o co chodziło szefowi MSWiA i ciągnął dalej temat, jak ktoś totalnie nieobyty w „świecie”.
Zachowanie szefa resortu niszczenia środowiska (bo taka jest prawda) pokazuje tylko jakich ludzi zatrudnia ten rząd. Są to osoby niekompetentne, niereprezentatywne i nieobyte w środowisku polityczno-medialnym. A to także ważne, tym bardziej na takim stanowisku.
Już można przeboleć to, że ministrami nie są eksperci (bo żyjemy w takim ustroju i takim miejscu na świecie, gdzie ministrami zostają politycy, a dopiero korpus vice ministrów stanowią eksperci – chociaż przykłady Zielińskiego i Jakiego także i ten stopień dyskredytują). Jednak do tego potrzeba przygotowania medialnego, tym bardziej w dzisiejszych czasach, jakże multimedialnych i otwartych, gdzie osoba publiczna jest nią zawsze, a nie tylko w pracy, bo kamera, lub nawet teraz smartfon potrafi nagrać wszystko, wszędzie i w każdej chwili.
Pytanie, co lepsze? Czy robienie wszystkiego w białych rękawiczkach, nawet jeśli nie do końca było to fair, jak Platforma, która tak robiła, a jednocześnie dbała o fenomenalne wyniki gospodarcze, jak i miejsce Polski w Świecie? Czy to, co prezentuje nam PiS, który robi wszystko jawnie, niczym kolos na glinianych nogach i słoń w składzie porcelany w jednym, co powoduje (na razie) przyzwoite wyniki finansowe, ale jednocześnie odwrócenie się Zachodu od Polski, co jest bardzo bolesne.
Ile takich córek leśniczego jest? Na pewno ogrom, ponieważ obóz rządzący zapewnił wszystkim swoim prominentnym wspólnikom jakieś stanowiska, by każdy był zadowolony i, żeby każdy z rodziny, który korzysta z tego, co oferuje im PiS zagłosował na nich w następnych wyborach i, żeby je wygrali i nie musieli się tłumaczyć z fałszerstw. I to jest przykre, bo demokracja liberalna przeradza się w demokrację kolesiów, bardzo ubogiego i żałosnego „brata” demokracji szlacheckiej, która doprowadziła do upadku I Rzeczpospolitej.