W niespełna rok po referendum brexitowym teraz przyszedł czas na przyspieszone wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii. Przegrane wybory. A przez kogo? Przez chyba najbardziej ryzykującą partię na świecie, jaką jest Partia Konserwatywna i ich szefostwo. Najpierw był to David Cameron, teraz Theresa May. I w jednym i w drugim wypadku przegrali wszystko. I choć ten pierwszy z godnością się poddał, to May idzie dalej w zaparte z chęcią tworzenia mniejszościowego, ekstremalnego rządu.
Partia Pracy znacznie odrobiła straty i bez problemu po połączeniu sił mogłaby rządzić. To tylko pogarsza i tak złą pozycję Wielkiej Brytanii w negocjacjach ws. Brexitu, ponieważ nowy rząd (jeśli będzie go tworzyła May) nie będzie miał żadnej legitymacji od obywateli.
Szkoda mi Brytyjczyków, bo trafili na wyjątkowo nieudolne rządy i zarzucanie Niemcom, czy tym bardziej teraz Francji, że tam są nieudolne rządy jest zwyczajną głupotą i wręcz świństwem.
Po czymś takim nie wykluczone będą kolejne wybory parlamentarne, a nawet… może kolejne referendum brexitowe, czy referendum niepodległościowe Szkocji. Na Wyspach będzie się działo, jest to wielka niewiadoma i ciężko przewidzieć wszelkie skutki.