Gdy 13 lat temu Polska wchodziła do Unii Europejskiej, to było spełnienie naszych marzeń. Myślę, że także młodych, którzy może i wiele nie rozumieliśmy z tego, co się stało (sam miałem raptem 7 lat), ale czuło się, że to ważne, bardzo kluczowe i historyczne wydarzenie dla Polski, że to moment, w którym wszystko się zmieni na lepsze. Dzisiaj, gdy mam lat 20 wiem, że to był tak samo ważny moment, jak 4 czerwca 1989. Z perspektywy zmian, tym bardziej na wsi widać, jak wiele się zmieniło w Polsce i Polakach po wejściu do Unii Europejskiej.
I w momencie, gdy nas się docenia. Gdy wcześniej Jerzy Buzek był Przewodniczącym Parlamentu Europejskiego, a teraz Donalda Tuska wybrano na 2. kadencję Przewodniczącego Rady Europejskiej z drugiej strony rząd odciąga Polskę od głównego czoła Unii Europejskiej.
Mam obawy, że za chwilę, gdy będzie do opracowania kolejny budżet na lata, gdzie będą finalizowane rozmowy o dopłatach, dotacjach Polska może nie dostać NIC. I kto wtedy będzie winnym tego wszystkiego? Skoro w obecnej koniunkturze finansowej (2014-2020) otrzymaliśmy zdecydowanie największe fundusze ze wszystkich państw Unii.
Do tego mówienie, że Unia zabiera nam suwerenność, co jest zabawne, bo tylko dzięki Unii Europejskiej trzymamy się w światowej czołówce jako jedno. W innym wypadku cały świat nas wyprzedzi.
Polacy także są przeciwni temu, co się dzieje. Zdecydowana większość Polaków jest za pozostaniem w UE, a większość z nich jest za zacieśnieniem integracji. Zaledwie 2-3% to margines, który chce Polexitu.
Trzynaście lat minęło bardzo szybko i bardzo efektywnie. Idea, która przyświecała temu, żeby nie dopuścić do powrotu wojny i nazizmu/faszyzmu traci paliwo, ale liczmy na to, że Europa znów zatankuje do pełna wolności, liberalizmu i integralności.
A żeby Polska szła razem z Unią, a nie obok niej, albo co gorsza na jej przeciw. To w naszym interesie, żebyśmy żyli godnie, a nie w coraz gorszym stanie kraju, jak i między nami, obywatelami.