Atak na Syrię, pierwsze w historii wykorzystanie „Matki wszystkich bomb”, groźby kierowane w stronę Korei Północnej, to tylko ostatnie dni i zachowania Donalda Trumpa, które idą w kierunku bardzo niebezpiecznej, chociaż może i wreszcie stanowczej polityki USA. Chociaż można mu zarzucić to, że jest to w obydwu przypadkach kopanie leżącego, bo i ISIS i KRLD to twory w stanie agonalnym (z resztą, jak reżim Assada). Trudno mi to przełknąć, ale to jest fakt, Donald Trump tymi ruchami wreszcie stał się prawowitym prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej.
Trump, który wydawał się poplecznikiem Putina stał się jego największym wrogiem (chociaż tu i tak zachował się dosyć wyważenie, informując Putina o swoich zamiarach). Tutaj można odtrąbić połowiczny sukces, bo jednak przez informację dostarczoną Rosji większość sprzętu i ludności zostały z tej bazy usunięte.
Co innego już atak na ISIS w pakistańskich górach, gdzie „Matka wszystkich bomb”, największa po bombie atomowej, zniszczyła kryjówki tej organizacji i zabiła około setki jej członków.
Czy wreszcie groźby w stronę Korei Północnej. Twór, który powinien być zmiażdżony już w zalążku jest już od tylu lat trzymany, a biedni Koreańczycy cierpią i umierają z głodu, ze strachu, czy też przez… rozstrzelanie. Czas rozprawić się z tym pseudo państewkiem, raz na zawsze. Chociaż tu akurat wierzę w to, że sami siebie zniszczą, puszczając wątpliwej jakości bombę atomową i przypadkowo zrzucając ją na siebie. Szkoda mi tylko wtedy będzie ludzi z północnych Chin i Korei Południowej, którzy mogą odczuć skutki tej bomby.
Skąd mój entuzjazm co do Trumpa? Ponieważ smutno mi to mówić i może jest to zbyt brutalne, ale w niektórych przypadkach „akcje humanitarne” i inne pokojowe duperele nie będą skuteczne. Tutaj trzeba działać od razu, bez owijania w bawełnę. Trzeba to zniszczyć.
I druga sprawa, to sojusz USA – Rosja. Ten sojusz byłby niekorzystny dla całego świata i w końcu by go zniszczył, a tak? Mamy normalną sytuację i dwa bieguny sił (oczywiście zasięg wpływów Rosji jest mniejszy i słabszy gospodarczo i militarnie).
To kolejne przejawy III Wojny Światowej, ale na szczęście te, w których Zachód wygrywa z zacofanymi rejonami tego świata.