Kim Dzong Un, jako „wielki, pierwszy” Koreańczyk boi się o swój stołek, a co za tym idzie boi się także o swoje życie i ma manię prześladowczą. Dotyczy ona także jego najbliższej rodziny. Do tego stopnia, że miał posunąć się do zlecenia zabicia przyrodniego brata. Jak wiadomo, w Koreańskiej Republice Ludowo-Demokratycznej panuje skrajna bieda i zlecenie zabójstwa byle komu za 90 dolarów (tam to ogromny majątek), to żaden problem.
Skąd mania u młodego Kima? A no stąd, że z racji tej biedy każdy chce ” dorwać się do rządów i do pieniędzy, jedynych, które można „zgarnąć” w KRLD. A o co chodzi? Do zabójstwa doszło w Malezji, gdzie dwie kobiety zaatakowały Kim Dzong Nama. Jedna spryskała twarz Kima trującą substancją, druga otarła twarz chusteczką.
Wszystko za marne 90 dolarów. Kim Dzong Nam, najstarszy syn Kim Dzong Illa, jednak z południowokoreańską piosenkarką, bez ślubu (przez co teoretycznie nie powinien dopominać się o władzę w Korei Północnej). Sam Nam podkreślał, że nie interesuje go władza w KRLD.
Jednak Kim Dzong Un, osoba chora psychicznie, która ma manię prześladowczą tego nie rozumie i bał się on o swoje życie, jednocześnie pozbawiając je własnego brata. A Korea Pn. nadal niech będzie krajem zamkniętym na wszystkich, na cywilizację, pomoc i niech ludzie nadal głodują, jedzą glinę, czy uprawiają kanibalizm, ale to doprowadzi do samozagłady mieszkańców.