Kult żołnierzy „wyklętych”, czyli członków m.in. Narodowych Sił Zbrojnych, Narodowego Zjednoczenia Wojskowego i Narodowej Organizacji Wojskowej trwa w najlepsze od kilkunastu lat (gdzie od kilku znacznie się nasilił), to nie tylko efekt przypomnienia sobie o osobach, które zginęły po II Wojnie Światowej, a tworzenie mistycznej otoczki, jakoby te osoby były niezwykle wyjątkowe, niczym najwięksi polscy bohaterowie. Prawda jest jednak zgoła inna.
Nie można odmówić niektórym wielkiego bohaterstwa (jak generałowi Fieldorfowi), ale niektórzy tacy „narwańcy” robili wszytko, by nie walczyć o kraj, a za niego zginąć, bo np. nie udało się to w trakcie wojny. Coś w stylu męczenników chrześcijańskich, którzy chcieli zginąć w pierwszych wiekach nowej ery podobnie, jak Jezus, czy apostołowie, a potem do tego dołączono otoczkę długich i okrutnych prześladowań, tu było podobnie.
Ale nie to jest najgorsza postawa, gorszą jest nazywanie bohaterami osób, które chciały zrobić coś na styl hitlerowski, jednolitego narodowo, wyznaniowo i światopoglądowo państwa polskiego bez komunistów, kontynuując tradycję przedwojennego ONR-u (Obozu Niewykształconego Rozumu). Największe masakry dokonywały się w miejscowościach, w których zamieszkiwali Białorusini, czy inne osoby wyznania prawosławnego, które miały być uosobieniem komunizmu i inności.
Dlaczego dopiero teraz się o tym głośno mówi? Dlaczego dopiero teraz pokazuje się prawdę o tych pseud0 bohaterach, którzy w części pragnęli tylko własnego państwa z własną wizją. I dlaczego tutaj mnie nie dziwi czczenie ich przez współczesny ONR, RN, czy PiS. Wszyscy ci chcą tak bardzo stworzyć Polskę z własnej wizji, bardzo chorej wizji i niszczącej dla Polski, szkodzącej światu.
To kolejny dowód na to, jak złym pomysłem jest czczenie samych porażek Polaków i nie budowania w nas dumy z tego, że jesteśmy silni, a nie męczennikami. Czemu nie czcimy 4 czerwca, czy 27 grudnia, gdzie te daty pokazywały chwałę i potęgę Polski w ostatnich 100 latach? Dlaczego poddajemy się kultowi przegranych, lub ciemnych bohaterów, jednocześnie krytykując Ukrainę za chwalenie się banderowcami? Gdy komentujemy cudze podwórko może powinniśmy też spojrzeć głębiej na swoje? To jest prawdziwy przejaw patriotyzmu. Kochanie Ojczyzny mimo błędów, których nie skrywamy, tylko staramy się za nie przepraszać i naprawiać błędy.