W sobotę w Koblencji Marine Le Pen proklamowała powstanie „nowego ładu”. A jaki to ład? Ład nacjonalistyczny, „narodowy”. A wszyscy wiemy, co może to oznaczać. Jest to ryzyko III Wojny Światowej, bo I i II wojna została wywołana przez wizję państw narodowych, przez narodowy socjalizm, tak dzisiaj wiernie serwowany przez AfD, czy FN.
Tak. Nacjonalizm najczęściej prowadzi do wojny, tym bardziej, jeśli jest serwowany z zanegowaniem wszelkich form kapitalistycznych i liberalnych, a przede wszystkim tolerancji.
Wizja Unii Europejskiej to właśnie ochrona przed wszelkim indywidualizmem narodowym prędzej czy później prowadzącym do postaw roszczeniowych, czy chęci hegemonii. Wolność jest wtedy ograniczana przez wizję strachu przed wszystkimi innymi, nie tylko innymi rasami, wyznaniami, ale wszystkimi innymi, którzy nie wyznają tych samych poglądów.A
A takie Le Pen przyklaskują, czy Frauke z Niemiec, czy Salvini z Włoch. Dla Polski to fatalna informacja, bo o ile teraz (mimo władzy Kaczyńskiego) nadal chce się zapraszać do Trójkąta Weimarskiego, tak później może zacząć się wojna gospodarcza Francji z Niemcami, co ucieszy oczywiście Trumpa, który będzie walczył z Chinami, a wspierał Rosję i im właśnie sprzeda Europę, jeśli nie całą, to na pewno środkowo-wschodnią.
Długo jest już „spokojnie”, ale dlaczego mamy to kończyć, dlaczego zapominamy słowa „pokój”, a lekceważymy słowo „wojna”? Lepiej się nad tym porządnie zastanowić.