Komitet noblowski słynie z kontrowersyjnych decyzji, w szczególności, jeżeli chodzi o nagrodę w kategorii „Pokój”. Mieliśmy już w gronie nagrodzonych: Baracka Obamę, „na zachętę” (co ostatecznie chyba się nie udało), Unię Europejską, tuż przed jej największym kryzysem w historii jej istnienia, a dzisiaj… mamy prezydenta Kolumbii, Juana Manuela Santosa, który dostał ją za to, że wymyślił kompromis dla narodu, który tenże odrzucił jego pomysł w referendum.
Może i nic nie mam do tego, bo trudno jest coś takiego wymyślić, jednak to tak samo, gdyby nagrodę dostał Prezydent Bronisław Komorowski, który, by zdobyć wyborców Pawła Kukiza zarządził referendum, które rzekomo tak bardzo chcieli Polacy (oddając ponad milion głosów na muzyka), a ostatecznie te referendum zostało zignorowane nawet przez organizatorów i zakończyło się klęską.
Poparłem i nadal popieram działania tego byłego Prezydenta, jednak to był zdecydowanie błąd w kalkulacji politycznej. i to samo spotkało Santosa, mimo, że starał się załagodzić konflikt, który dzisiaj trwa już od 50 lat, to jednak mu się to nie udało. Pytanie – cały czas będą przyznawane Noble za „szczere chęci”? Noblem został uhonorowany także Lech Wałęsa, a gdzie nobel dla Jana Pawła II (symultanicznie Dalajlama XIV ją dostał). A tutaj – jak tłumaczy Komitet Noblowski, ma być to zachęta dla Kolumbijczyków, do pojednania się, że da prezydentowi siłę do działania.
Wszystko to przez jeden konflikt, który trwa od 1964 roku wywołany przez lewackie bojówki. Ta wojna domowa pochłonęła już 260 tysięcy istnień ludzkich, a los 45-ciu tysięcy osób jest nieznany po dziś.
Będąc idealistą powiedziałbym, że wysiłki, które docenił Komitet mogłyby się spotęgować i siły rządowe mogłyby wygrać z bojówkami, jednak jako realista wiem, że to nie będzie łatwe i jeśli społeczeństwo (jak w przypadku tego referendum, które odrzuciło rozejm) jest podzielone prawie idealnie 50:50, to kompromis jest praktycznie niemożliwy do spełnienia. Może i Kolumbia jest od nas daleko i nie mamy z nią nic wspólnego, ale… Mamy… Kolumbijczycy to ludzie tacy sami, jak my.