Dzisiaj, o 3:38 w nocy Włochy doznały wstrząsu, dosłownie. Nastąpiło wielkie trzęsienie ziemi o sile 6,2 stopnia w skali Richtera. Według ostatnich szacunków zginęły nawet 264 osoby. Po raz pierwszy od dawna (niestety) wielka tragedia nie jest związana z głupotą ludzką, a z naszą niemocą wobec natury, wobec żywiołów. To bardzo tragiczne. My, ludzie, którzy niby opanowaliśmy wszystko, możemy zginąć w jednej chwili, stracić cały dorobek życia, przez niewidoczne, odległe dla nas i głębokością i rozumem płyty tektoniczne.
Dodajmy do tego nieprzygotowane we Włoszech budownictwo do takich wydarzeń (a zdarzają się one kilka razy w ciągu stulecia) i tragedia gotowa. Chociaż służby dzisiaj, jak i 7 lat temu spisały się najlepiej, jak mogły i nadal to robią.
Ludzie wyrwani w nocy z łóżek, ponieważ za chwilę stracą cały dorobek swojego życia, a nawet mogą zostać ranni, czy zabici przez symbol ich bezpieczeństwa i spokoju, czyli własny dom.
Możemy się oszukiwać, ale niestety z naturą nigdy nie wygramy, możemy niwelować liczbę zabitych i rannych, jednak to i tak może być za mało w stosunku do tego, co szykuje dla nas jeszcze nasza Ziemia.