Jaki jest stereotypowy obraz Polaka na wakacjach? Sandały i skarpetki, to już chyba oczywiste, ale i głośne rozmowy. Tak było jeszcze kilka lat temu, ale to się już na szczęście zmienia. Stajemy się świadomymi wczasowiczami znającymi trendy światowej mody urlopowej (że tak to, trochę zabawnie ubiorę w słowa). A i z zachowaniem też już jest lepiej, teraz to my sami chcemy mieć spokój, tym bardziej po wyczerpującym czasie pracy.
Po latach zalewania przez Polaków kurortów bałkańskich nastały czasy Hiszpanii, Grecji, Egiptu i Tunezji. Niestety sytuacja polityczna (tak, tutaj także od tego nie uciekniemy) Polacy zostali zmuszeni do zmiany preferencji. Wybrali chyba najbardziej oczywiste miejsce – polski Bałtyk. Zakładając, że pogoda w tym roku byłaby przynajmniej w 75% tak idealna do urlopowania, jak w ubiegłym, to biznes nad Morzem Bałtyckim kwitnąłby, jak nigdy (na co niestety się nie zanosi według prognoz długoterminowych). Jednak, by wyjechać, trzeba wcześniej to zaplanować, więc wielu Polaków i tak wybierze się na północ Polski.
I nie tylko Polacy, a także, według obserwacji w tym roku także wielu np. Niemców wybrało polskie Wybrzeże.Wszystko ze względów bezpieczeństwa. Mimo, że dzisiaj chyba już nigdzie w wielkich skupiskach nie możemy być bezpieczni, jednak mniej prawdopodobny jest zamach w basenie Morza Bałtyckiego, niż w basenie Morza Śródziemnego. A ceny? Dla Polaków może i wysokie, ale mimo wszystko przystępne, a dla takich Niemców polskie morze jest bardzo tanim rozwiązaniem.
To samo polskie jeziora. W tym roku jeziora na Mazurach, czy (patrząc z mojego lokalnego podwórka) w południowo-zachodniej Wielkopolsce będą przeżywały oblężenie większe, niż zwykle, mimo, że tegoroczny sezon (głównie przez niestabilną pogodę) zaczął się później.
A co z obsługą i pracą w naszych kurortach? Chyba jeszcze nigdy nie było tak źle. I nie mówię tu wcale przede wszystkim o Wielkopolsce, gdzie bezrobocie jest znikome (ok. 4% m.in. w okolicach Leszna, czy Poznania) i tutaj rzeczywiście normalnym jest, że pracodawcy muszą robić wszystko, by pozyskać pracowników sezonowych z Polski, ale na wschodzie, gdzie bezrobocie sięga 20% także pracodawcy muszą się nieźle natrudzić, by znaleźć kogoś do pracy. Coraz częściej kończy się to zatrudnianiem Ukraińców, którzy tylko marzą o takiej pracy. Polacy nie tylko na wczasach, ale i w pracy sezonowej zaczęli się bardzo cenić.
A jaka jest tego przyczyna? A no właśnie dobra koniunktura na rynku pracy (nie oszukujmy się, nie jest to nagłe zjawisko, bo to nadal pokłosie wyjścia z kryzysu ekonomicznego i poprzednich rządów), a także… to już „zasługa” PiS-u, czyli program Rodzina 500+. To jest widoczne na wschodzie, gdzie bezrobocie jest wysokie, a jest więcej rodzin wielodzietnych (dla których przysługuje nawet 3-4 tysiące złotych z tytułu „podarku” rządu, a w niektórych, skrajnych przypadkach nawet i po 5 tysięcy).
Pytanie – czy o to właśnie chodziło? By rozleniwić Polaków? Sądzę, że tak, bo to idealny pomysł na pozyskanie sobie elektoratu, a także wychowaniu młodych Polaków na nierobów, którzy narobią dzieci tylko po to, by dostać wymarzone 500+.
Ale wracając do tematu. To są przełomowe wakacje w Polsce i pod względem odpoczywających i obsługujących tychże urlopowiczów. W obydwu wypadkach cenimy jakość, wygodę i bezpieczeństwo. Staliśmy się (w końcu) narodem wymagającym, który nie daje się wmanewrować w niewolniczą pracę i w jednogwiazdkowe hotele gdzieś na odludziu. To się ceni. Cieszy także poprawa zachowania, całe szczęście, że tutaj nie bierzemy przykładu na naszych politykach.
Pamiętajmy. Doceniajmy to i powtarzajmy: Dobre, bo polskie! Ale też pamiętajmy – dobra praca, bo w Polsce (niekoniecznie musi być z polskim pracodawcą, bo to nie jest ważne). Jeszcze rynek pracy w Polsce ma się wyśmienicie i w końcu jakość polskich kurortów jest konkurencyjna z południem Europy.
Jutro w NP: Polska w NATO i NATO w Polsce.
Na:Prawdę. blog 