Jesteśmy po największym negatywnym wstrząsie politycznym w Europie od II Wojny Światowej. Decyzją Brytyjczyków rozpocznie się proces wychodzenia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Co to oznacza dla Polski? Lub przede wszystkim dla polskiego rządu.
W następnej perspektywie stracimy ogromną część dotacji z Unii Europejskiej (szacuje się, że ok. 30% dotacji dla Polski fundowała nam Wielka Brytania), bo przecież nie jest możliwe, żeby niektóre, tym bardziej te małe i biedniejsze państewka udźwignęły swoją część pieniędzy, które do UE wkłada zamiast UK. Kolejna ważna sprawa, to polscy emigranci, którzy żyją w wielu miejscach Zjednoczonego Królestwa. Jest to 800 tysięcy zarejestrowanych osób. Ta grupa dostaje różne zasiłki, pracuje w ramach swobodnego przepływu osób w krajach Unii. Teraz to się skończy, a co to może oznaczać? Polacy będą musieli zdobyć obywatelstwo brytyjskie, udowodnić odpowiednią wysokość dochodów, lub… powrócić do Polski. Co nie będzie im na pewno w smak, ponieważ większość z nich wyjechała podczas poprzednich rządów PiS-u, także częściowo z powodu ich polityki gospodarczej.
Druga sprawa, to nasza dyplomacja, a raczej jej brak. Jej polski „szef” ma za sobą dziesiątki PiS-owców, którzy mają różne zdanie na temat BREXIT-u, w tym takie, zahaczające o nacjonalistyczne pobudki i także chęć doprowadzenia do POLEXIT-u. A sam czuje, lecz nie chce się do tego przyznać, że jego działaniami a także i całego rządu doprowadził do tego, że nie zaprasza się nas na kluczowe spotkania w mniejszym gronie. Bo dopiero od dnia ogłoszenia wyjścia Wielkiej Brytanii z UE Waszczykowski chce, np. powrotu do Trójkąta Weimarskiego, który został rzekomo zaniedbany przez poprzedni rząd, podczas, gdy w pierwszej połowie obecnej dekady działał on najprężniej, a to PiS zaniedbał uważając Niemcy i Francję za niepotrzebnego nam sojusznika.
Jeden plus tej sytuacji jest taki, że rząd PiS mówi o współpracy i poradzeniu sobie z kryzysem, a nie obwinia wyłącznie UE za to, co się stało, pokazuje to, że póki co Polska ani myśli iść w ślady UK, a i chyba rząd Szydło zrozumiał, że stracili swojego największego sojusznika we wspólnocie, bo sami z Węgrami wiele nie zdziałają. Na całe szczęście nacjonalistyczne frakcje w PiS są nieistotne i nie mają większego wpływu na polityką partii, czy państwa, chociaż tego od nich wymaga m.in. Ruch Narodowy.
Mówiąc krótko: Trudno się mówi, żyje się dalej, polscy przedsiębiorcy poradzą sobie z utrudnieniami gospodarczymi po zakończeniu BREXIT-u, tak jak dali radę z sankcjami Rosji na UE i UE na Rosję, tylko trzeba im dać swobodę działania, jak w tamtym wypadku, nie obciążać ich coraz to większymi podatkami i to bez względu na to, czy to duża, czy mała firma.
JUTRO W NP: Unia Europejska i Wielka Brytania, co je łączy, a co dzieli?