W ubiegłą sobotę (tj. 16 kwietnia 2016) doszło do tragicznego w skutkach trzęsienia ziemi w Ekwadorze. Informacje z wczoraj mówiły o min. 600 zabitych, 12 tysięcy rannych, 130 zaginionych i 29 tysiącach ludzi, którzy stracili dach nad głową. Odbudowa kraju pochłonie ok. 13% PKB, czyli kilku miliardów dolarów. Wszystko przez wstrząsy o sile 7,8 w skali Richtera, oraz słabsze wstrząsy wtórne.
W kraju ogłoszono stan wyjątkowy, a także żałobę narodową. W Ekwadorze są już przysłane do pomocy ekipy ekspertów z Wenezueli, Kolumbii, Peru, Meksyku, Kuby, Boliwii, Chile, Szwajcarii i Hiszpanii. Wsparcie zaoferowały także Unia Europejska oraz Stany Zjednoczone. Według hiszpańskiego Czerwonego Krzyża natychmiastowej pomocy potrzebowało od 70 do 100 tysięcy ludzi. Rząd w Quito zapowiedział już natychmiastową podwyżkę podatków, uruchomienie obligacji skarbowych, by tylko pomóc mieszkańcom, a także całemu państwu w powrocie do normalności, a przypomnę, że Ekwador nie należy do bogatych państw, mimo złóż ropy naftowej i dochodów z wysp Galapagos.
Dodajmy, że właśnie przez bardzo niskie ceny ropy naftowej gospodarka kraju skurczyła się o 4,5% w 2015 roku. W tym roku będzie zdecydowanie gorzej. Nawet mimo bezzwrotnej pożyczki w wysokości 300 mln dolarów od Międzyamerykańskiego Banku Rozwoju. Powrót do normalności będzie trwał latami, co pokazuje przypadek Haiti, które zostało dotknięte kataklizmem 6 lat temu.
Trzymajmy kciuki za Ekwador, by mieszkańcy wrócili do życia i podnieśli się po tej klęsce, mimo, że będzie trudno przez przeciwności dzisiejszego świata.
W następnym artykule: „Kwiatki Petru”, czyli wpadki, które nie szkodzą Polakom i Polsce.